Ciągle
mam to dziwne wrażenie, że dziś poniedziałek ;| Wstając rano
ucieszyłam się, że mam jeszcze tyle czasu na naukę na pewno zdążę
do soboty bo w końcu cały tydzień przede mną. Gorąco mi się
zrobiło jak uświadomiłam sobie, że już środa. Czasu żałośnie
mało. W końcu środa to środek tygodnia, jakby czwartek. Czwartek
to taki mały piątek, a piątek to już prawie sobota. Trzy dni na
opanowanie sześciu stron materiału. Może i Albert Einstein nie
miałby z tym problemu, ale ja nim nie jestem i mieć mogę.
Choooociaż... gdybym się tak postarała i na każdy z trzech dni
przeznaczyła dwie strony ? Mogło by się udać :)
Tylko co
zrobić, jak się nie chce robić? To się nazywa rozleniwienie
poświąteczne. Dopada mnie średnio raz na tydzień lub dwa :P
Stop!
Miałam myśleć pozytywnie, więc myślę …myślę … i
wymyśliłam, że źle być nie może! Dam rade bo w końcu kto jak
kto, ale ja bym nie dała! Skandal !!
Nowy Rok
jeszcze mnie niczym nie zaskoczył. No może oprócz pogody i
skrajnie nietrafionych prognoz. Miało być w nocy -10, było
zaledwie +2 :) Śniegu jak nie było, tak nie ma. Dostałam pod
choinkę taką piękną czapkę, szalik i mega ciepłe rękawiczki.
Chciałabym to jeszcze wykorzystać :p
Sylwestrowa
zabawa w moim przypadku skończyła się około godziny trzeciej.
Przypuszczam … bo tak to jest jak ogląda się telewizje w łóżku
pod ciepłą kołdrą. Było sympatycznie, choć nie była to
najbardziej wystrzałowa impreza mojego życia, ale z rodzinką też
może być miło :)
Póki co
Nowy Rok nastraja mnie bardzo pozytywnie. Czuje, że może być to
dobry rok, mimo swojej niezbyt dobrze wróżącej nazwy.
Potwierdzeniem moich słów jest już sam fakt, że na obiedzie
noworocznym u babuni był rosołek :))
Pozytywów
nie trzeba chyba tłumaczyć …
Tam czy tu - na moje odwiedziny możesz liczyć!
OdpowiedzUsuńTeż mam wrażenie, jakby był dziś pon. i mam takiego samego lenia poświątecznego...
Nastawienie pozytywne - i o to chodzi, wszystko w naszych rękach jest, może być piękny ten 2013 :)
Poza tym nudnawe są postanowienia typu: schudnąć 18,5dkg, zapuścić brodę/wąsy/włosy (niepotrzebne skreślić) itd. itp. Pozdrawiam i życzę odrobiny zapału do nauki.
OdpowiedzUsuńP.S. Mi jakoś lepiej szło jak napiłem się pierwszy raz w życiu Yerba Mate, umysł jakiś jaśniejszy się zrobił, problemy gdzieś odpłynęły. ;) Pinialux.
Witaj:). Rażniej mi czytając Twój post. Taki optymistyczny:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i zapraszam częściej. Co tu gadać, obie spedziłyśmy (prawie) sylwka na białej sali:))). Pozdrawiam. Laura
Ps. Nie chce mi wkleić adresu bloga, więc wklejam tu.
http://lunalaura.wordpress.com/
Na pewno skorzystam z zaproszenia :) I równiez zapraszam częściej :))
UsuńJak najbardziej:)). Ps. dzis u mnie deszczowo, buu... Lubisz rosołek? ja też, mniam mniam... :)). pozdrawiam. Laura
UsuńTeż miałam rosół! :D I w ogóle, to myślałam, że dostanę zawału, jak weszłam na Twojego starego bloga ;)
OdpowiedzUsuńSześć stron do soboty ogarniesz z palcem w bucie! To jest do zrobienia, więc do dzieła :)
Pozdrawiam! :)
Przepraszam nie chciałam Cię stresować :P
UsuńTeż tak myśle, że z tym palcem w bucie pójdzie lepiej :P
6 stron i 3 dni, to całkiem niezły bilans. No dobra, 2 dni, bo przypuszczam, że dzis już za późno na naukę ;P Pocieszę Cię, że taki leń, to niestety i mój ptrzyjaciel. Albo raczej nieprzyjaciel. Czas ucieka, terminy gonią. Chyba nie mamy wyjścia. Musimy zebrać się i dać radę!
OdpowiedzUsuńRosół? To najokropiejsza woda na talerzu! Tak, czy inaczej - witaj na blogspocie :-)
A ja tak kocham rosół ...
UsuńGeneralnie chodzi o to, że w piątek zobaczę się po raz pierwszy z pewną osobą, jakoś zawsze brakowało odwagi, mam nadzieję, że będzie w porządku...;)
OdpowiedzUsuńA ja się cieszę, że za daleko nie uciekłaś ;*
Też Nowy Rok przywitałam rosołem :D Całe szczęście, bo inaczej byłoby ze mną marnie.
OdpowiedzUsuńA obrazek pierwsza klasa! :)
Rosołek na drugi dzień po sylwestrze jak znalazł :)
UsuńRosołek wszędzie? Tak, tak... u mnie również gościł... zamiennie z szklankami lemoniady i kofeiną.
OdpowiedzUsuńKofeina również wskazana w taki dzień ... :)
UsuńTeż cierpię na dolegliwość pt. 'żeby mi się tak chciało chcieć, jak mi się nie chce:)'Zresztą...co tu dużo 'gdybać'-dasz radę z tym materiałem i już. Innej opcji nie ma:) Na noworoczny obiad-zupa ogórkowa, tak kwaśna, że cierpły zęby ale to wiadomo dlaczego;)
OdpowiedzUsuńWitam w Nowym Roku, na nowym miejscu:)Niech ten roczek przyniesie Ci to wszystko, czego pragniesz!
Też mam taką nadzieję, że dam radę :)
UsuńKwaśna ogórkowa stawia na nogi, ale jednak wolę rosół :P
Dziekuję i wzajemnie wszystkiego dobrego w Nowym Roku :))
dużo dużo optymizmu zatem :)
OdpowiedzUsuńa rosołek smaczna zupka :) hi... hi....
I to się nazywa pozytywne myślenie- myślę sobie patrząc na obrazek ;) Dziękuje kochana za nowy adres :*
OdpowiedzUsuń