Grafik
ciągle napięty choć już nie tak bardzo jak w tamtym tygodniu.
Dostałyśmy
nowy projekt do napisania na przyszły weekend, ale już mam go z
głowy. Napisany.
Zostało
jeszcze pouczyć się troche tej nieszczęsnej kosmetologii. Nie
panikuję, doświadczenie nauczyło mnie, że zawsze daje radę. Mam
nadzieje, że już punktu mi nie zabraknie :P
Oprócz
tego, że okropnie chciało mi się spać i że ucięłam sobie
krótką drzemkę na chemii to niedzielne egzaminy poszły mi
nadzwyczaj dobrze. Z fizykoterapii– 4, z chemii– 5, z
psychologii– 4. Okazało się, że pan Mariusz to bardzo ugodowy
człowiek. Zaproponował rozwiązanie, które pasowało każdemu.
Wyciągnął średnią z otrzymanych ocen cząstkowych. Wyszło więc,
że z psychologii w mym indeksie będzie widniała piękna dorodna
czwóreczka. Cieszy mnie to niezmiernie :)
Okazało
się też, że w tym semestrze będziemy mieli tylko 4 przedmioty.
Baaardzo miło.
Przejdźmy
do najmilszej rzeczy, która spotkała mnie w sobotę. Rzeczy, która
uczyniła ten wieczór najpiękniejszym dniem mojego życia :)
Cała
impreza rozpoczęła się około 20, ale jak to bywa na początku
grają tzw. ''świeżynki'', lub mniej znane lokalne grupy. Koncert,
który mnie interesował zaplanowany był na godzinę 23:45. Późno.
Z koleżanką pojechałyśmy godzinę wcześniej, a i tak musiałyśmy
czekać dłużej z powodu obsuwy.
Nie
mogłam się już doczekać kiedy w końcu usłyszę ten głos … :P
Około
godziny 00:33 nastała ciemność i zabrzmiał jeden z moich
ulubionych kawałków. Pod koniec z ciemności wyłonili się oni …
no i zaczęło się.
Kawałek
jeden za drugim, publika naenergetyzowana, buja się pod sceną z
pieśnią na ustach. Była moc!
Panowie
sympatyczni, w dobrych humorach, żartowali przy każdej okazji :)
Dla mnie
zdecydowanie za krótko. Co to jest dwie godzinki słuchania
ulubionych kawałków :P hehe Bisy też być musiały … nie ma
innej opcji ...
-Jeszcze
jeden, jeszcze jeden … !!
-Ile?
-Jeszcze
jeden, jeszcze jeden … !!
-Jeszcze
siedem??
-Jeszcze
siedem, jeszcze siedem … !!
-Dobra
będzie trzy i pół! ;p
Od
śpiewu i zimnego piwa (choć wypiłam tylko jedno, musiałam mieć
przecież trzeźwy umysł na niedzielę) bolało mnie gardło, ale
nieważne!
Jaram
się i to chyba widać. Nic nie poradzę, w końcu ktoś zechciał
pójść ze mną na taką impreze. Pomimo że kilka osób z mojego
otoczenia słucha takiej muzyki to dla nich koncert jest stratą
czasu i pieniędzy. Cóż.
Dobra
już kończę, żeby was nie zanudzać idę się pojarać w
samotności. Dodam jeszcze tylko, że czekam na następną wizytę
Poka w moim mieście :)