Liczba wyświetleń

środa, 30 stycznia 2013

''Niewiadomo co, niewiadomo gdzie, niewiadomo kiedy, a do tego niewiadomo po co i dlaczego ...''

Grafik ciągle napięty choć już nie tak bardzo jak w tamtym tygodniu.
Dostałyśmy nowy projekt do napisania na przyszły weekend, ale już mam go z głowy. Napisany.
Zostało jeszcze pouczyć się troche tej nieszczęsnej kosmetologii. Nie panikuję, doświadczenie nauczyło mnie, że zawsze daje radę. Mam nadzieje, że już punktu mi nie zabraknie :P
Oprócz tego, że okropnie chciało mi się spać i że ucięłam sobie krótką drzemkę na chemii to niedzielne egzaminy poszły mi nadzwyczaj dobrze. Z fizykoterapii– 4, z chemii– 5, z psychologii– 4. Okazało się, że pan Mariusz to bardzo ugodowy człowiek. Zaproponował rozwiązanie, które pasowało każdemu. Wyciągnął średnią z otrzymanych ocen cząstkowych. Wyszło więc, że z psychologii w mym indeksie będzie widniała piękna dorodna czwóreczka. Cieszy mnie to niezmiernie :)
Okazało się też, że w tym semestrze będziemy mieli tylko 4 przedmioty. Baaardzo miło.

Przejdźmy do najmilszej rzeczy, która spotkała mnie w sobotę. Rzeczy, która uczyniła ten wieczór najpiękniejszym dniem mojego życia :)
Cała impreza rozpoczęła się około 20, ale jak to bywa na początku grają tzw. ''świeżynki'', lub mniej znane lokalne grupy. Koncert, który mnie interesował zaplanowany był na godzinę 23:45. Późno. Z koleżanką pojechałyśmy godzinę wcześniej, a i tak musiałyśmy czekać dłużej z powodu obsuwy.
Nie mogłam się już doczekać kiedy w końcu usłyszę ten głos … :P
Około godziny 00:33 nastała ciemność i zabrzmiał jeden z moich ulubionych kawałków. Pod koniec z ciemności wyłonili się oni … no i zaczęło się.
Kawałek jeden za drugim, publika naenergetyzowana, buja się pod sceną z pieśnią na ustach. Była moc!
Panowie sympatyczni, w dobrych humorach, żartowali przy każdej okazji :)
Dla mnie zdecydowanie za krótko. Co to jest dwie godzinki słuchania ulubionych kawałków :P hehe Bisy też być musiały … nie ma innej opcji ...
-Jeszcze jeden, jeszcze jeden … !!
-Ile?
-Jeszcze jeden, jeszcze jeden … !!
-Jeszcze siedem??
-Jeszcze siedem, jeszcze siedem … !!
-Dobra będzie trzy i pół! ;p
Od śpiewu i zimnego piwa (choć wypiłam tylko jedno, musiałam mieć przecież trzeźwy umysł na niedzielę) bolało mnie gardło, ale nieważne!
Jaram się i to chyba widać. Nic nie poradzę, w końcu ktoś zechciał pójść ze mną na taką impreze. Pomimo że kilka osób z mojego otoczenia słucha takiej muzyki to dla nich koncert jest stratą czasu i pieniędzy. Cóż.

Dobra już kończę, żeby was nie zanudzać idę się pojarać w samotności. Dodam jeszcze tylko, że czekam na następną wizytę Poka w moim mieście :)


sobota, 26 stycznia 2013

Krótko zwięźle i nie na temat ... ciąg dalszy :P

Dziś jeszcze krócej niż krótko …
Nie mam za wiele czasu więc przekażę jedynie najważniejsze informacje :P
Otóż cały tydzień zleciał mi na nauce i pisaniu projektów. Przez te właśnie projekty któregoś dnia przypaliłam ziemniaki do obiadu ;p Mniejsza o to! Najważniejsze, że zdążyłam ze wszystkim.
Projekty napisane, do fizyko powtórzone.
Dziś miałam egzamin z pracowni. Spisałam się na medal – dostałam piękną, dorodną, tłuściutką piąteczkę :)
Z zerówką z kosmetologii nie poszło już tak ładnie. Zabrakło mi punktu do czwórki. Punktu! No cóż ja mam z tymi punktami?! Jakieś przebrzydłe fatum!
Tak mnie to zirytowało, że postanowiłam powalczyć za tydzień i spróbować poprawić. Jak się nie uda trudno, ale przynajmniej będę próbować :)
Jutro zerówka z wcześniej wspomnianej już fizykoterapii. Właśnie jestem w trakcie powtarzania materiału :P Trzymajcie kciuki! o.O
Egzamin z chemii – praktyczny - jestem przygotowana! Oczywiście w formie jakby to nazwać ''pomocniczej''. Kto to widział uczyć się na pamięć składu i przepisu maseczki ?:P Utworzyłam więc pomoce naukowe :P hehe
No i do tego dochodzi także zerówka z psychologii, ale to najmniejszy pikuś. Logiczne myślenie mam nadzieje mi dopomoże.
Choć właściwie nie wiem czy będzie takie logiczne. Wybieram się dziś na koncert mego ulubionego składu Pokahontaz :) Czekałam na te chwile od momentu pojawienia się płyty ''Rekontakt'' no i wreszcie się doczekałam.
Nawet jutrzejsze egzaminy nie były w stanie odwieść mnie od tego czynu! :P

Tak więc trzymajcie jutro za mnie kciuki :) Odezwę się już niedługo ...

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Dziś ograniczę się w słowach do minimum - Czyli krótko zwięźle i nie na temat … :)

Jakaś taka jestem zmęczona. Pytanie tylko czym? Nie przemęczam się zbytnio, a czuję się jakbym tonę węgla gołymi rękami przerzuciła. I spać … ciągle chce mi się spać. 
Nie mogę się przez to skupić na nauce … I tym sposobem nadal brnę w zasadę ''w czasie nauki wszystko jest ważniejsze niż nauka'' ;p
Przypomniałam sobie także o zerówce z kosmetologii. Kolejna rzecz, którą trzeba ogarnąć. Bez tego ani rusz.
Fizyko można powiedzieć mam już z głowy. Nie wiem tylko czy będzie to dobrze bo znalazłam jedynie 4 zdania z tematu. Wyczerpująco zreferuję mą prace. Zastanawiam się czy troszkę tego nie skrócić. Przecież muszę dać też szanse innym. Zacznę czytać zejdzie się ze 3 godziny … no a inni? Nie zdążą ze swoimi pracami :P hehe

O dalszych postępach z dziedziny sesja będę informować na bierząco ;P
A teraz ... chyba odrobinę się zdrzemnę …

Weny ciąg dalszy …



I takie ło coś ... niewiadomo co ...  abstrakcja i artystyczny nieład :P



A śnieg sypie, że świata nie widać ...

piątek, 18 stycznia 2013

Tylko spokój może nas uratować ... ;)

Właśnie wczoraj zdałam sobie sprawę, że mam znowu kupę roboty …
Powtórzenie i douczenie się fizykoterapii (gdyż na pierwsze zaliczenie zapomniałam o 3 punktach-pójdzie sprawnie) - bo zerówka.
Nauka chemii - bo egzamin.
Napisanie 3 projektów – bo tamte mi nie poszły.
No i napisanie pracy na fizyko – bo trzeba zredagować przed grupą! o.O Nienawidzę takich wystąpień. Zaczerwienie się jak burak i słowa nie wydukam ;/ O tym, że zapomnę nawet jak się nazywam nie wspomnę ;P
No, ale właśnie zamiast gorączkowo uczyć się i pisać wszystko po trochu jestem mega wylajtowana -.-
Jak nie na mnie przystało. Powinnam teraz panikować, płakać, histerie urządzać, że nie zdążę, znowu nie zdążę. Na pewno wyląduje pod mostem i zginę śmiercią tragiczną przy najbliższej fali mrozu już tej zimy i takie tam …
Ale nie, nie tym razem. Jestem spokojna bo wiem, że zdążę! Zawsze zdążam choćbym nie wiem jak narzekała :)

Za chwile udam się do kuchni w celu zagotowania wody na kawę. Następnie doleję do niej mleka odpalając jednocześnie obrzydliwie niezdrowego papierosa ;p fuuuu …
Następnie zaśpiewam fragment piosenki''Jaki tu spokój … nananana. Nic się nie dzieje … nananana. Nikt się nie bawi … nananana. Wszyscy się nudzą … nananana! ''
Po chwili usłyszę, że fałsz wydobywający się z gardła rani nawet me własne uszy i zakończę ''projekt pieśń''.
Nagle przypomnę sobie, że właściwie nie mam już w czym chodzić i wstawię ogromne pranie... Potem ugotuję obiad, umyję podłogi …
Takim sposobem zrobię jeszcze milion innych rzeczy, ale za naukę się nie wezmę … bo zdążę ;P
Nie mogę oczywiście przedłużać stanu ''zdążę'' w nieskończoność bo w końcu dupa z tego wyjdzie ;p W każdym razie tylko spokój i odrobina humoru może mnie uratować … I teraz to wiem ;)

P.S. Im dłużej zastanawiam się nad sprawą zamieszczoną w P.S'ie w poprzednim poście tym bardziej dochodzę do takich samych wniosków. Dlaczego rezygnować z czegoś co zawsze chciało się zrobić właśnie teraz kiedy ma się tę możliwość.
Tylko żeby nie wynikły inne już nie zależne ode mnie czynniki, które nie pozwolą mi tego zrealizować …


Wena jest ...





''Ze słowiańskiej kultury w sobie mam słowiańską krew,
 Wcale jej nie czuje, ale budzi czasem dziwny zew.''




http://www.youtube.com/watch?v=irkLhvHCrc8

środa, 16 stycznia 2013

Być, albo nie być ... oto jest pytanie !

Ostatnio dużo osób narzeka na ''głupie'' sny. Mnie też nawiedziła ta przypadłość. Przedwczoraj śnił mi się mój pies. Staliśmy na jakiejś drodze w około unosiła się bardzo gęsta mgła. Nagle mój tato puścił psa ze smyczy i kazał mu uciekać. Okropnie się bałam i krzyczałam, żeby tego nie robił, zaczęłam go okładać pięściami (tate rzecz jasna) Z mgły wyjechał ogromny tir, który pędził prosto na psa i tak okropnie głośno trąbił. Zaczęłam płakać, chciałam krzyczeć ile sił, ale z mojego gardła nie wydobywał się żaden głośny dźwięk. Jednak w rzeczywistości ten krzyk mnie obudził.
Cały dzień bałam się czy nic mu się nie stanie. Do tej pory jak o tym pomyślę mam gęsią skórkę …
No, a wczoraj wieczorem na wieczornym spacerze rozciął sobie łapkę. Dobrze, że tylko tyle, bo gdybym miała go zgubić lub gdy miałoby mu stać się coś gorszego … Aj lepiej nie myśleć ... tfu tfu tfu!!
Głupie sny i tyle. Nie mogła mi się przyśnić np. piękna zielona wiosna ? :P

Z innej beczki. Zastanówcie się jaka kwota jest dla was kwotą dużą, może nie tak znowu bardzo dużą, ale też nie małą (biorąc pod uwagę kryzys i że teraz właściwie każda wydana kwota jest duża).
I teraz pomyślcie co zrobilibyście, gdybyście mieli ją wydać na coś co zawsze chcieliście zrobić, ale zawsze były inne wydatki, zawsze trzeba było te pieniądze przeznaczyć na coś innego. Dodam również, że to co mielibyście zrobić często się nie zdarza, a nawet bardzo rzadko. To być może jedyna szansa na najbliższy rok, dwa lata(?). Teraz te wydatki niby też są, ale ostatecznie mogłyby poczekać do przyszłego miesiąca.
Zrobilibyście to czy dalibyście sobie spokój?

Jezus, ale namotałam. Więc jeśli nie będziecie wiedzieli o co mi chodzi nie martwcie się, ja chyba sama siebie bym nie zrozumiała … ;p

wtorek, 15 stycznia 2013

O wywrotkach, chorobie i jak to założę biuro matrymonialne ... czyli jak zwykle o niczym ;p

No i nadeszła zima. Taka jak na styczeń przystało. Wraz ze śniegiem dopadła mnie pierwsza wywrotka. Stłukłam sobie tyłek jak należy. Nie wyobrażacie sobie jak się śmiałam sama z siebie, aż podnieść się nie mogłam. Chyba przy okazji nadwyrężyłam jakiś mięsień bo coś ostro boli mnie udo :P No nic, przejdzie …

Zimowa aura przywlokła też za sobą jakieś paskudne choróbsko. Znowu …
Katar, kaszel, ból gardła! To już drugi raz w tym sezonie. Ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni! Nie dam się! ;p

Stwierdzam iż … powinnam założyć jakiś kącik porad sercowych. Gdybym od każdej porady pobierała opłatę pieniężną zarobiłabym trochę kaski :P
Moja kuzynka zawsze się mnie radzi w takich sprawach, koleżankom też się to zdarza.
Czy ktoś kto nie ma zbyt wielkiego doświadczenia w sprawach sercowych, a te które posiada z własnych przeżyć nie są zbyt przyjemnymi wspomnieniami, może być dobrym doradcą?
Hmm … wychodzi na to, że chyba może jeśli co jakiś czas ktoś się mnie jakoś tam radzi. Nie chce być jednak wyrocznią bo wiem jak to skończyło się u jednej z koleżanek z beznadziejnym chłopakiem. Mogę wypowiedzieć swoje zdanie, co zrobiłabym gdybym była w takiej sytuacji, decyzja należy do samego zainteresowanego bezpośrednio.
Najgorzej jest kiedy ktoś nie potrafi docenić dobrych chęci i ''kiedy za dobre intencje i za pomoc dostajesz kopa w dupę''. Może więc lepiej w niektórych przypadkach nie mieszać się w to wszystko … Niech się pozabijają sami ...


Dawno nic nie narysowałama tu wczoraj nawiedziła mnie wena ...



'' tak często cię widzę, choć tak żadko spotykam. 
smaku twego nie znam, choć tak często cię mam ..
na końcu języka. ''

sobota, 12 stycznia 2013

Wiara czyni cuda, trzeba wierzyć, że się uda ... :)

I nadszedł dzień sądu ostatecznego dla mej skromnej osoby. Poszłam na ten egzamin. Caluśki dzień stresowałam się prawie jak przed ustną maturą. Ile papierosów spaliłam wole nie mówić.
Będąc już na miejscu moje nerwy sięgały prawie ostatniej poprzeczki wytrzymałości. Rzuciłam się na pierwszy ogień. Pomyślałam, że tak będzie lepiej babka nie będzie zdenerwowana ani nic z tych rzeczy.
Wylosowałam swój zestaw pytań. Nr 4 ...
Miałam czas na przygotowanie odpowiedzi na kartce (chwała Bogu). Po chwili byłam już gotowa do odpowiedzi. Pierwsze pytanie, czytam odpowiedz, patrze na kobietę-zero reakcji. Drugie pytanie czytam odpowiedz, patrze na kobietę-zero reakcji.
Myślę sobie co ona taka poważna, czyżbym znowu wszystko pomyliła? Nieee, nie możliwe.
Trzecie pytanie: opowiadam, opowiadam i opowiadam. Zadała mi kilka pytań.
Myślę sobie ''eee nie poszło mi tak źle, może i ta trója będzie''
-Dobrze, dziękuję, bardzo dobry.
-Bardzo dobry?!!
-Tak, dziękuję (nawet się uśmiechnęła)
Gdy już wyszłam z sali zszedł ze mnie ten stres zgromadzony przez cały dzień. Miałam nogi, jak z waty. Ręce mi się tak trzęsły, że nie mogłam w nich nic utrzymać, a przed oczami normalnie mroczki :P
Zaliczyłam ten przeklęty egzamin na piątkę :) Uwierzycie?! To jakiś kosmos. Moja radość jest nie do opisania. Dodatkowo jestem jedyną z poprawiających, a drugą w grupie (jak na razie) z piątką w indeksie z tego przedmiotu :) To jest w ogóle nieistotne! Najważniejsze że zdałam. O piątce nawet nie marzyłam. Jeszcze wczoraj mówiłam do mamy ''Byle zaliczyć, chciałabym trójkę, o czwórce marzę bo mi wolno marzyć, ale musiałby stać się cud żebym ją miała''
Stał się cud, że dostałam tę piątkę :P Jestem szczęśliwa, nie potrafię nawet opisać jak bardzo :)

P.S. Dziękuję za wszystkie trzymane kciuki ;* ;* Pomogło jak cholera :]]


http://www.youtube.com/watch?v=PhaJzlwTLug

czwartek, 10 stycznia 2013

Wróciłam!

 No i jestem ... 
Zostałabym jeszcze troche, gdyby nie to, że musiałam napisać referat z chemii. Pociłam się dziś nad nim cały dzień, dopiero co skończyłam. Nie ruszyłam z ratownictwem, a już czwartek. Boje się, że znowu nie zaliczę tego pieprzonego egzaminu ;/
Dobra, dobra! Nie będę uprawiała tu czarnowidztwa, jakoś dam radę. Zadowolę się nawet dwóją byle mieć to w końcu z głowy i nie mieć już więcej nic do czynienia z tą kobietą! Mam na nią potworną alergię!

U dziadków było bardzo sympatycznie. Świeże wiejskie powietrze dobrze robi … na cerę :P hehe Nie no ''bez ziart''robi dobrze na wszystko ;p
Dziadek czuje się już lepiej. Widać ogromną różnicę. Tylko raz w nocy zdarzyło się, że majaczył, ale zaraz mu przeszło i dalej poszedł spać. To już starszy człowiek. Zapomina się prawie na każdym kroku. Zapyta o coś, a za pięć minut już o tym zapomina pyta jeszcze raz. Trzeba się pogodzić z tym, że będzie gorzej.
Nie ma w tym ni krzty pesymizmu to czysty realizm i trzeba się z tym pogodzić.
Póki co do tego jeszcze trochę więc cieszę się tym co jest. Najważniejsze, że go mam, że mam ich oboje :)

Chyba czas wziąć się za naukę. Północ mnie zastanie … czuje to! Można by zacytować słowa pewnego utworu …

'' Tylu rzeczy nie wiem na pewno, wątpię w coś nieustannie
Ale kiedy robi się ciemno, wiem to na pewno... noc jest dla mnie! ''

Z ta różnicą, że w utworze noc była spędzona przyjemniej … :)



sobota, 5 stycznia 2013

Nie płacz kiedy odjadę ...

Z dziadkiem lepiej (tfu tfu, odpukać, żeby nie zapeszyć i nie wypowiedzieć tego w złą godzinę). Nie wiem czy to przez moje ''jasnowidzenie'' ?
Niby nie ma rewelacji, ale najważniejsze, że nie leży ciągle bezsilnie w łóżku :) Wstaje, chodzi … Nie jest źle :)
O służbie zdrowia nie chcę nawet nic mówić/pisać bo nie chcę się denerwować. Jedno jest pewne o naszego pacjenta to oni nie dbają jak o tego w Leśnej Górze. A szkoda ... 
W sumie ... czego ja oczekuje !!?

I nadszedł dzień sądu nie do końca ostatecznego :P Sąd ostateczny nastąpi tydzień później z tego pieprzonego ratownictwa. 
Po trzech dniach intensywnej nauki było dziś zaliczenie z fizyko. Mogę powiedzieć, że nie ma już problemu z kąpielą parową, rumieniem fotochemicznym, fotosensybilizacją, infraspą, kąpielą kwasowęglową czy inne takie.
Powiem więcej jestem z siebie dumna bo dostałam 4,5 :) Czegóż chcieć więcej? Może 5, ale przecież narzekać nie będę bo nie mam na co :) Jaka to satysfakcja kiedy po kilku dniach nie powiem bo (jak dla mnie) ciężkiej pracy (nie idzie mi jak pomaśle przyswajanie tych wszystkich formalnych regułek) zostaje ona doceniona.

Zerówka z psychologii trochę gorzej, ale tylko odrobinę. Jak na posiadanie żadnych notatek i ni grama wiedzy w głowie dostaje się 3 … no to chyba też nie ma na co narzekać. Jestem zadowolona :)

Zostało mi jeszcze ratownictwo ;/ 3 projekty do napisania, ostatni (z dwóch) referat z chemii, przygotowanie się do egzaminy również z chemii, z kosmetologii, z fizyko i chyba tyle … Nie zaprzeczę trochę pracy mam, ale dam rade :)
Zdążyłam z fizyko w trzy dni, to zdążę i z zresztą. Obawiam się trochę tego ratownictwa w sobotę, ale jestem dobrej myśli :)

Kompletnie zła wiadomość jest taka, że muszę was opuścić na kilka dni. Jadę do babci. Muszę jej trochę pomóc. Dziadek jeszcze w najwyższej formie nie jest, a pomoc zawsze się przyda, prawda :] Nie wiem dokładnie kiedy wrócę ...
A może to nie jest i taka znowu zła wiadomość. Odpoczniecie sobie troszkę ode mnie :) hehe
Tak czy siak życzę wam miło spędzonego tygodnia no i … tęsknijcie troche za mną ;]

Ja na pewno będę tęsknić ;* ;* ;* Pozdrawiam was gorrąco i serdecznie ;* ;* ;*


P.S. Potrzebuję pomocy technicznej. Mógłby mi ktoś wytłumaczyć jak mam zmienić tą godzinę przy komentarzach ? Ciągle wyświetla się nieprawidłowa ;/

czwartek, 3 stycznia 2013

Daję słowo czułam dziś wiosnę ...

Dziś już nie mam tylu pozytywów. Martwię się dziadkiem. Z jego zdrowiem niezbyt dobrze. Już w niedziele po świętach sam pojechał do szpitala z bólem. Dali mu kroplówkę i odesłali do domu. W sylwestra znowu źle się czuł. Narzekał na ten ból, myśleliśmy, że to wątroba. W środę tato zawiózł go do przychodni. Pani doktor podejrzewa kamice lub wrzody. Dała skierowanie na potrzebne badania. Co z tego jak dopiero na lutego, a dziadek teraz ma dodatkowo inne dziwne objawy. Czasami majaczy, budzi się zlany potem, a nie ma gorączki. Momentami nie można się z nim dogadać. Cukier w normie, ciśnienie też więc skąd to wszystko?
Dzisiaj babcia wezwała pogotowie zabrali dziadka do szpitala zrobili EKG-nic nie wykazało. Znowu dali kroplówkę i odwieźli do domu ;/ Przez chwile było lepiej, teraz znowu to samo, z tą różnicą że spokojniej śpi …
Przyznam, że się boję. Mimo to myślę pozytywnie. Będzie dobrze bo musi być dobrze i wierzę w to! Nie biorę innego scenariusza pod uwagę!

Jedyna miła sytuacja dnia dzisiejszego spotkała mnie rano gdy szłam do sklepu. Na chwile zaświeciło słońce, powiał ciepły wietrzyk. Przymknęłam oczu i wzięłam głęboki oddech. Możecie wierzyć lub nie, daję słowo - poczułam wiosnę … ;)

środa, 2 stycznia 2013

Optymistycznie na dziś ... i na cały rok ;)

Ciągle mam to dziwne wrażenie, że dziś poniedziałek ;| Wstając rano ucieszyłam się, że mam jeszcze tyle czasu na naukę na pewno zdążę do soboty bo w końcu cały tydzień przede mną. Gorąco mi się zrobiło jak uświadomiłam sobie, że już środa. Czasu żałośnie mało. W końcu środa to środek tygodnia, jakby czwartek. Czwartek to taki mały piątek, a piątek to już prawie sobota. Trzy dni na opanowanie sześciu stron materiału. Może i Albert Einstein nie miałby z tym problemu, ale ja nim nie jestem i mieć mogę. Choooociaż... gdybym się tak postarała i na każdy z trzech dni przeznaczyła dwie strony ? Mogło by się udać :)
Tylko co zrobić, jak się nie chce robić? To się nazywa rozleniwienie poświąteczne. Dopada mnie średnio raz na tydzień lub dwa :P
Stop! Miałam myśleć pozytywnie, więc myślę …myślę … i wymyśliłam, że źle być nie może! Dam rade bo w końcu kto jak kto, ale ja bym nie dała! Skandal !!

Nowy Rok jeszcze mnie niczym nie zaskoczył. No może oprócz pogody i skrajnie nietrafionych prognoz. Miało być w nocy -10, było zaledwie +2 :) Śniegu jak nie było, tak nie ma. Dostałam pod choinkę taką piękną czapkę, szalik i mega ciepłe rękawiczki. Chciałabym to jeszcze wykorzystać :p
Sylwestrowa zabawa w moim przypadku skończyła się około godziny trzeciej. Przypuszczam … bo tak to jest jak ogląda się telewizje w łóżku pod ciepłą kołdrą. Było sympatycznie, choć nie była to najbardziej wystrzałowa impreza mojego życia, ale z rodzinką też może być miło :)

Póki co Nowy Rok nastraja mnie bardzo pozytywnie. Czuje, że może być to dobry rok, mimo swojej niezbyt dobrze wróżącej nazwy. Potwierdzeniem moich słów jest już sam fakt, że na obiedzie noworocznym u babuni był rosołek :)) 
Pozytywów nie trzeba chyba tłumaczyć …

wtorek, 1 stycznia 2013

Zmiany, zmiany .. Czyli prawie jak postanowienia noworoczne ;]

Z zamiarem zmiany adresu bloga nosiłam się już dłuższy czas. Nie mówię już, ile czasu dziś spędziłam na zastanawianiu się nad tym. Zauważyłam, że w blogspocie jest o wiele więcej opcji i ogólnie sam wygląd jest interesujący. Postanowiłam uczynić ten krok w nowym roku i dołączyłam do społeczności blogger'owej :P
Myślę, że duży wpływ na podjęcie ostatecznej decyzji miała wczorajsza sytuacja, kiedy to chciałam dodać wpis, lecz niestety z nieznanych mi przyczyn nie mogłam tego zrobić. Myślałam, że krew mnie zaleje. Bardzo nie lubię kiedy rzecz martwa robi mi na złość i nie chce się słuchać :P
Na razie czuję się bardzo niepewnie, nie wiem co do czego, gdzie co jest, jak, co zmienić. Mam nadzieję, że szybko się ogarnę :) W innym przypadku wrócę skąd przyszłam :P
Od dziś więc odwiedzacie liliem21.blogspot.com. Oprócz adresu nie zmienia się w zasadzie nic. To nadal ja! Nadal o mnie! Nadal głupoty!
Mam nadzieję, że będziecie mnie odwiedzać, tak jak do tej pory na interii.



Pozdrawiam miłego wieczoru ;**


http://www.youtube.com/watch?v=S-sVEMy39YQ