Liczba wyświetleń

sobota, 6 kwietnia 2013


Ależ się zapuściłam. Mój blog powoli zaczęła porastać pajęczyna (bleee)
Usprawiedliwię się tym, że chciałam już w czwartek coś napisać, lecz komputer znów odmawia mi posłuszeństwa ;/
dziś więc napisze to co chciałam przekazać wam w czwartek :)

Święta, święta i po świętach...
Jestem dwa razy cięższa i sto razy bardziej rozleniwiona o czym świadczy prawie tygodniowe zebranie się do umieszczenia postu na blogu ;P
Niby tylko dwa dni, a mój mózg już się poczuł jak na wakacjach. Wylajtować to on się potrafi szybko, gorzej z powrotem do rzeczywistości.

Z racji wyprodukowania przez siebie kiedyś tam dobrego biszkoptu babcia okrzyknęła mnie rodzinną cukierniczką. Z tego tytułu na wszelkie rodzinne okazje piekę ciasta. Zawsze idzie mi nie najgorzej. No ale w te święta myślałam, że wyjdę z siebie stanę obok i zobaczę jak siedzę …
Mazurek (który później kompletnie mi nie smakował, za to dziadkowi baardzo), kruche ciasto z miodem przekładane masą serowo-budyniową i biszkopt z pysiem, bitą śmietaną i galaretką. To był mój pierwszy raz z kruchymi ciastami ...
Wszystko byłoby świetnie gdyby nie to, że najpierw ciasto na mazurek nie chciało się zagnieść. Przynajmniej w moim odczuciu. Ileż ja się namocowałam, ile zemściłam nad tym ciastem, aż w końcu … hura! Nareszcie :)
Z kolei później myślałam, że się nie upiekło. Gdy włożyłam w niego patyk (by sprawdzić czy nie jest surowe) zostawały na nim jakby kryształki mąki. Okazało się, że taki ''krystaliczny'' posmak daje krupczatka … Wszystko jasne.
Z kolejnym ciastem zagniatanie poszło lepiej, gdyż wiedziałam, że w końcu i tak te składniki się połączą więc już tak się nie denerwowałam. Za to martwiłam się, że będzie za twarde o.O No i problem nastąpił przy rozkładaniu placków na blachę do pieczenia. Okazało się, że jest za duża i placki będą żałośnie cienkie. Szaaał …
Dodatkowo przypaliłam krem (czego na szczęście później kompletnie nie było widać ani czuć)
Przyszedł czas na biszkopt. Zawsze wyrasta mi genialnie, wysoki równy. Tym razem wciągnęło go do środka. No trudno nie wszystko przecież musi być idealne ;/
Kolejny problem wystąpił przy ubijaniu śmietany. Pierwszy raz, przysięgam! Pierwszy raz nie ubiła mi się śmietana. Zrobił się z tego aksamitny, lejący krem. No wtedy to już kompletnie zwątpiłam. Miałam ochotę pieprznąć tym ciastem w cholerę i tyle …
Sytuacje uratowała mama i na szczęście.
Jak się później okazało dziadkowi mazurek bardzo smakował, inni stwierdzili, że najlepsze jest to właśnie z przypalonym kremem (ale ciiicho), a kuzynka chciała przepis na ten nieszczęsny biszkopt z nieubitą śmietaną :P
Oczywiście nikt z gości nie wiedział o męczarniach jakie przeżyłam przy produkcji no i bardzo dobrze :)

W czwartek stuknęła mi dwudziestka dwójka. Jestem rok starsza … czy mądrzejsza? No nie wiem! ;p
Cóż starość nie radość … Nie no żartuje. Sama nie lubię jak moja młodsza o 4 miesiące koleżanka już wypatruje zmarszczek ;/ i ciągle sugeruje mi, że mój zegar biologiczny tyka. Jakby chciała mi dogryźć, że ona ma chłopaka, a ja wiecznie jestem sama. Ale czy mnie to w jakiś sposób dotyka? Nie. Nie robi to na mnie wrażenia, serio.
W końcu kto to widział, żeby dwudziestodwuletnia dziewczyna nie miała jeszcze męża i co najmniej jednego dziecka.
Zegar biologiczny … tyk, tyk, tyk … Nawet mnie to śmieszy ;P
Średniowiecze?!

No i ta jej zazdrość kiedy dowiaduje się z facebooka o kolejnych zaręczynach koleżanek. Jezus, przecież na każdego przyjdzie czas! o.O
Bez sensu …
Oczywiście chcę być matką i żoną, co nie oznacza, że mam to robić na łapu capu bo mam 22 lata. Jak to określiła ''w tym wieku bierze się co dają, wybierać mogłaś jak miałaś lat 16'' haha

Miałam tu przygotowane piękne życzenia na czwartek, dla siebie samej i każdego urodzonego czwartego kwietnia. Jest sobota więc to raczej bez sensu. Powiem tylko jedno.
Życzę nam aby w końcu przyszła wiosna :))


_____________________________________


''Here comes, comes the weekend
Hear it calling like a siren oh oh''

16 komentarzy:

  1. To życzę co najmniej 4 kolejnych takich 22 lat. Oczywiście zdrowia, pogody ducha i mniejszego przejmowania się małymi problemami (z tymi ciastami się chyba za bardzo przejmowałaś i dlatego takie problemy miałaś). A z zakładaniem rodziny to nie ma pośpiechu, sam znam kilka osób co będąc o rok młodsze ode mnie mają już dzieci!!! Szok dla mnie wielki. To nie te czasy, co ludzi mających 30 lat uznawano za kiwających się nad trumną. Pozdrawiam 21 i trochę letni bloger. ;)
    P.S. W czerwcu też skończę 22 lata, ale ten czas pędzi. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. someonextoxlove6.04.2013, 13:17

    Lili, Kochana! Z okazji urodzin przesyłam Ci (niestety spóźnione, niemniej szczere) najwspanialsze życzenia urodzinowe, wiele uśmiechu, szczęścia, spełnienia wszystkich, najmniejszych nawet marzeń i wszystkiego, co sobie zażyczysz! :****
    Co do ciast to i tak Cię podziwiam, że Twoja cierpliwość tyle wytrzymała, następnym razem będzie lepiej na pewno. :D
    Co do zegara biologicznego, to te Twoje koleżanki są... dziwne. 22 lata to może nie wiek szaleństw i hulanek, ale tym bardziej nie wiek, kiedy "bierze się, co dają"! To nie te czasy, teraz normalne jest, że kobiety rodzą dzieci po 30-stce i jest to zupełnie naturalne, wtedy kobieta jest dojrzała i gotowa na taką decyzję. Oczywiście, jeżeli ktoś już w wieku 22 lat znajdzie miłość swojego życia i założy rodzinę, no to super, ale to nie znaczy, że dla każdego to NAJWYŻSZY czas. Bzdura. Na Ciebie też przyjdzie pora, zobaczysz, nic na siłę, to nie wyścigi. ;) Ważne, byś była szczęśliwa. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyka, tyka. Mój też. I w sumie mnie to czasem odrobinę smuci. Ale tylko czasem. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha, ale miałaś pechowe pieczenie w te święta;D ale najważniejsze, że wszystkim smakowało ;) oj znam te gadki o tykającym zegarze... za pare dni również stuknie mi 22 lata ;( chociaż nie uważam, żeby mój zegar biologiczny tykał jak szalony, to wcale się nie cieszę, że jestem coraz starsza... Chyba trzeba się poważnie zastanowić nad wynalezieniem jakiegoś wehikułu czasu ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzinek ;) No z tymi ciastami to niezly maraton mialas ;) A moze trzeba bylo to rozlozyc na poszczegolne dni ;) Nie byloby pospiechu i stresu ;) Ale najwazniejsze ze smakowalo wszystkim ;))) Co do kobiet rodzacych dzieci po 30 to mysle ze to wrecz normalne ale tez czasy takie sa i zmuszaja do tego,chociazby perspektywa utraty pracy,niepewnosc i wiele innych czynnikow ;) Ja koncze 29 ostatni rok z dwojeczka z przodu ;) kto wie mowia ze po 30 zycie sie dopiero zaczyna wiec bede miala okazje sie o tym przekonac niebawem bo za rok ;) hehe pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  6. Z Ryszardem na szczęście coraz lepiej. Je i pije normalnie, mam nadzieję, że się mu polepszy. Koszatniczka już fika jak trzeba. W sumie to dobrze, że wkładasz serce i wysiłek w to co robisz, jednak czasem przystopuj nieco. Pewno, już teraz plecy mnie bolą, kolana itp. itd. Niech sobie gada, a co, mamy tę wolność słowa w końcu. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jak byłam mała pomagałam mamie piec ciasta, a już w 1 klasie podstawówki sama zaczęłam piec :D Nie przejmuj się, czasem nie wychodzi, ale najczęściej wychodzi ;D Pamiętasz mnie ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Ci wszystkiego cudownego z okazji urodzin! Oby marzenia się spełniały, a biszkopty nie szły w boczki ;-)
    I wpraszam się na przyszłorocznego mazurka, bo nigdy w życiu go nie jadłam!

    OdpowiedzUsuń
  9. O rany Lili ja to Cię podziwiam, moja mama piecze przepyszne placki, a ja ...jak mi dwa razy nie wyszlo to juz wiecej raczej nie probuje, a wiosna...no coz ja juz powoli tracę nadzieje, pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  10. dzięki za życzonka dla mojego kotka z okazyji :) urodzinków :)
    uśmiech dla Ciebie zostawiam :):):)

    OdpowiedzUsuń
  11. Najlepsze życzenia, a koleżanka sie nie przejmuj, jakies dziwne cisnienie ma ;))

    OdpowiedzUsuń
  12. Spóźnione ale naj naj naj lepsze życzonka :* Czasami tak jest , że blog przestaje być priorytetem i nic w tym złego. Ważne, że jesteś od czasu do czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  13. To była taka szkolna pielgrzymka do Czętochowy i faktycznie atmosfera była wycieczkowo-biwakowa, w końcu to nasz ostatni wspólny taki wypad. :P
    No ludzie się zmieniają, my też, postrzegamy pewne sprawy inaczej... Jasne, że na wszystko przyjdzie czas, jesteś młodziutka i nie słuchaj bzdur o jakimś tykającym zegarze i zmarszczkach! Ale z tym dzieckiem mnie zaskoczyłas troszkę. ;)
    Oj, to Ty ode mnie po drugiej stronie Polski mieszkasz, bo ja z lubuskiego jestem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. mi 22 stuknie w sierpniu.. mam chłopaka studiuje i nie sądzę, by był to czas zmarnowany. No może jakby jeszcze udalo się zaczepić o jakąś robotę by wpadło trochę grosza.. :) teraz mało kto "chajta się" w tym wieku, a jak już to robi to najczęśćiej wiadomo z jakiego powodu

    OdpowiedzUsuń
  15. Spóźnione ale najserdeczniejsze życzenia urodzinowe, Lili!
    Ludzie!jakbym miała 22 lata to zrobiłabym wymyk na klamce, chociaż w tym wieku byłam już mężatką (z głupoty, hehe), a rok później-rozwódką:)I jestem nią nadal, i dobrze mi z tym chociaż za rok stuknie mi 40-stka.
    Nie ma się do czego spieszyć. I dobrze, że masz rozsądne podejście do tej kwestii:)
    Pozdrawiam i ściskam:)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam po wyróżnienie na mój drugi blog http://pinialux.blog.interia.pl/Wierszezebrane/
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń